Makaronowego szaleństwa ciąg dalszy. Pewnego razu robię sos pomidorowy podczas, gdy w garnku gotuje się już makaron (przepis z mojej pierwszej notki na blogu: Aromatyczny sos pomidorowy). Obiad miał być zrobiony ekspresowo. Był upalny dzień i nie miałam ochoty siedzieć w gorącej kuchni dłużej niż to konieczne. Do kuchni wparował mój brat, który święcie się oburzył, że znów obiad bez mięsa. Niestety muszę przyznać, że chyba w poprzednim wcieleniu byłam wegetarianką. Mięso jest dla mnie tylko dodatkiem do potraw, nigdy składnikiem głównym i niezbędnym. Na sygnał: "mięso musi być", posłusznie otworzyłam lodówkę i pierwsze, co mi przyszło do głowy to myśl, że mogłabym użyć wędzonego kurczaka, który leżał sobie na półce i czekał na jakąś okazję.
- tym daniem nakarmisz około 5 głodomorów
Szczególne podziękowania dla brata za wykonanie zdjęć no i za to, że jest mięsożercą. Bez tego, to danie nie byłoby takie, jakie jest ;)